poniedziałek, 1 września 2008

My favr vol 2 - Rap spoza kraju Chopina cz.3

Jay-Z - Black Album



"If you're havin' girl problems I feel bad for you, son
I got 99 problems but a bitch ain't one"


Chyba najsłynniejszy refren hip hopowy i jedna z najbardziej znanych płyt. A jednak mimo wszystko - co jest rzadkie w takich sytuacjach - album-pierwsza klasa. Miało to być ostatnie LP Jaya w karierze - czas zweryfikował to dość znacznie bo od 2004 roku ukazały się jeszcze 2 płyty rapera z Brooklynu.
Nie przypominam sobie drugiej płyty na której było by tyle hitów i to nie śmierdzących plastikiem. Co więcej, nie przypominam sobie drugiej płyty która byłaby tyle razy remixowana: Grey Album, Green album, Silver, remixy Bobera czy też kolaboracja z Linkin Park - to wszystko materiały oparte na tych 14 trackach. Pozycja obowiązkowa nawet dla haterów Jaya-Z.
"99 Problems"



Mos Def - Black on Both Sides


Jest parę takich płyt które włączasz i na usta ciśnie się jedno słowo - klasyk. U mnie tak jest z "Black on Both Sides". Już sama okładka(a właściwie 2 strony) pokazuje że do czynienia ma się z albumem nietypowym. Po pierwszych 3 trackach już myślisz gdzie ubezpieczyć swój egzemplarz. Gdy skończysz słuchać dochodzisz do wniosku że żadna firma ci tego nie ubezpieczy na milion $.
Na tej płycie Mos Def pokazał to na co nie pozwoliła mu płyta z Kwelim - abstrakcyjną stronę jego rapu, a jednocześnie wierność korzeniom wyrażona, choćby w jego afrocentryźmie, czy też raczej jego pozytywnej odmianie.
Świetne klasyczne bity, podparte liryką Defa i jego offbeatowym stylem - to najlepsze podsumowanie te płyty.
"Ms Fat Booty"



Jurassic 5 - Quality Control


Cholerne truskule! Zupełnie jak ja, więc był czas że jarałem się jak dziecko tą płytą. Właściwie Chali 2na i reszta kontynuują to co zaczęli na "LP" z tym ze na lepszych bitach. Należy podkreślić duże powiązania między Jurrasic 5 a Zulu Nation - choćby ta zażyłość powinna skłonić do sprawdzenia tej płyty bo naprawdę coraz mniej jest ludzi którzy kultywują to na czym ta kultura miała się opierać.
"Quality Control"



The Roots - Phrenology


W całym zestawieniu nie mogło zabraknąć albumu Roots. Miałem mały dylemat (jak Nelly) którą płytę tutaj wepchnąć. Zdecydowałem się na "Phrenology" z jednego powodu - najwyraźniej ukazuje twórczość całego zespołu. Mieszanie tej całej jazzowej formy hip hopowej z rockiem czy nawet bluesem w dodatku na mikrofonie jeden z najlepszych MC IMO - Black Thought. Jakby tego było mało na bębnach ?uestlove - to co on wyprawia na tej płycie to poezja (wśród bębnów). Mało? Do tego dochodzą tacy goście jak Nelly Furtado, Talib Kweli czy Jungle Brothers. Mało? No więcej da ci tylko Firma :)
"The Seed (2.0)"



KRS ONE - Keep Right


Tego pana też nie mogło zabraknąć. Po raz kolejny narażę się pewnej nieokreślonej grupie osób ale dla mnie ta płyta to koniec KRS'a. Właściwie to dwóm grupom osób bo jedni uważają że Teacha skończył się na pierwszej płycie BDP a inni do dzisiaj uważają go za jednego z najlepszych. Jak dla mnie nie ma wątpliwości że szczyt formy to "I Got Next" z nieśmiertelnymi "The MC" czy "Step in to the World" natomiast tamta płyta miała kilka słabych momentów. Keep Right jest inne - tak samo "mocne" a jednak równiejsze od "I got next" (masło maślane z tego zdania powstało). W każdym bądź razie jak na moje ucho od 2004 roku KRS obniża loty do śmiesznego poziomu jak to jest na ostatniej płycie której nawet nie byłem w stanie przesłuchać w całości. Płyta z Marlem to właściwie jeden kawałek. Do tego dochodzą wywiady choćby ten o 50 Cent vs Kanye. Trochę bez sensu wypuszczać co roku LP skoro każde następne jest słabsze - no ale to tylko moja opinia. Mimo wszystko szacunek.
"Illegal Business"



Tonedeff - Archetype


Dobry raper ze słabymi bitami - to chyba naczęstsze określenie Tonedeffa reprezentanta QN5. Określenie które miało prawo bytu do ukazania się "Archetype". Nie zawaham się użyć tego słowa - klasyk, kolejny klasyk w tym zestawieniu. Po pierwsze mało kto potrafi tak za przeproszeniem zapierdalać na mikrofonie.
To kawałek z Extended Famm
Po drugie niewielu potrafi pisać takie linijki jak Tonedeff. Przykład - Porceline - dobra przyznam się, lubię kawałki o miłości :p szczególnie jeżeli mają taki poziom.
Po trzecie Tonedeff to raper kompletny - poza wspomnianą liryką i "giętkim językiem" ma świetną technikę, charakterystyczne flow i jak wspomniałem wyżej na "Archetype" w końcu dobre bity. Sprawdzać kto nie zna! :)
"Pervert" (dla osób powyżej 18 roku życia, reszta zamknąć oczy ;)



Kanye West - College Dropout


Heters, go into battle! Trochę mi minęła zajawka na takie samplowanie w stylu Westa, ale trzeba to docenić, że jeżeli chodzi o Rap oparty na soulowych samplach, nikt Kanye'emu raczej nie dorównuje. Można go nie lubić, uważać za wacka, ale obiektywnie patrząc - umiejętności ma, teksty też, talent do produkcji. Myślę że to takie ludzkie kopać kogoś kto osiągnął sukces. A przecież nie poszedł w stronę cruncku tylko trzyma się swojej wizji Hip hopu i ode mnie przynajmniej za to ma szacunek. Wybrałem tę płytę, bo drugie solo było dla mnie za bardzo przesycone "bajerami", natomiast ostatnia płyta tylko w połowie mi sie podobała. "College Dropout" ma wszystko czego wymagam od tego typu produkcji. No i misiek na okładce też fajny.
"Through The Wire"




Common -Electric Circus


Płyta szalona. Płyta zwariowana w swojej różnorodności. Płyta genialna. Common zrobił to o co chyba do momentu ukazania się Electric Circus mało kto go podejrzewał - odłożył na bok spokojne bity i zaszalał chłopak :)
Nie znajdziesz tutaj dwóch podobnych do siebie kawałków - każdy to osobna historia. Jedno się nie zmienia - Common to nadal Common. Przykład że czasami brak spójności to nie przeszkoda.
The Hustle


~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~


No i to koniec tej wyliczanki, dzięki wszystkim za opinie tym bardziej że zrobiłem to głównie dla siebie, zresztą tak jak piszę dla siebie, jednak komentarze mnie cieszą :)
Czego zabrakło? Długo by wymieniać, jak wspomniałem na początku zadanie trudniejsze niż z polskimi płytami bo w Polsce jest problem by zebrać ich 10 tutaj gdyby mi się chciało pisać to pewnie i z 50 bym wymienił bo nie jeden album wałkowałem dniami i nocami. Kilka pozycji to czysto sentymentalne dla mnie płyty, inne to klasyki które trzeba znać lepiej niż religijni muzułmanie Koran.
Zastanawiałem się mocno czy nie dodać do listy EMC ale to tegoroczna płyta i chyba boje sie oceniać czy wejdzie do tego mojego kanonu 20 ulubionych. Tak teraz patrzę...to brakuje CunninLynguists ale troche szkoda by mi było ich dawać kosztem którejś z tych płyt. Debiut Eminema, Das Efx, MF Doom i jego Operation Doomsday, Will Smith - Big Willie Style czy też płyty z Jazzy Jaffem - klasyczne Nightmare on my street z ich drugiej płyty.
El da Sensei, Gift of Gab, Phat Kat, Masta Ace czy też 50 Cent (żarcik, żarcik). Jednak to wszystko jest czysto umowne - ważne żeby zajawka kipiała :)

Peace

3 komentarze:

Anonimowy pisze...

no, jest black star,a już miały być bęcki :) cieszy też dużo commona chociaż jest electric circus nie słyszałam. cicho! nadrabiam zaległości ;)

Anonimowy pisze...

Eeee, a moim zdaniem College Dropout to najsłabsza płyta Westa ;) Najlepsza dla mnie jest Late Registration. Po prostu powala mnie klimatem, większą spójnością, dobrymi proporcjami artystycznymi do przebojowości, czego za mało jest na Dropoutcie. Ale i tak znakomita płyta.

Common oczywiście jak najbardziej na miejscu. Jak słyszę "I Am music" to zawsze mam dreszcze. Niesamowita, eklektyczna i mocno eksperymentalna nawet jak na dzisiejsze czasy płyta. A najlepsza jego płyta to oczywiście "Be".

Jay-Z oczywiście klasa.

Big Willie Style - Najlepsze solo Smitha, a He's DJ, I'm a rapper najlepsza płyta z Jeffem. Ty wymieniłeś Nightmare on my street ja wymienię "Here we go again" i "Time to chill". Miażdżą podobnie jak Nightmare.

O Eminemie mówiłem w poprzedniej części, jednak sporo rzeczy które wymieniłeś nie znam, muszę to jak najszybciej nadrobić.

Myślę, że warto jeszcze zwrócić uwagę na producencki album Jazzy Jeffa, bo mistrzowski kawałek i z KRS-em i z Method Manem. Ogólnie wypasik.

A ogólnie lista jak najbardziej do przyjęcia, z większością produkcji się zgadzam, niektórych nie znam, a niektóre płyty bym zastąpił innymi albumami tych samych artystów. :)


PS. Co do 50 centa, to nic do niego nie mam. Nienawidzę takiego "Candy Shop" (najbardziej durny tekst jaki słyszałem), ale miewa też całkiem przyjemne komercyjne kawałki na dobrym poziomie realizacyjnym. No, ale jak zjawia się gościnnie Em, to zjada jego całą płytę (tak jak w "Gatman & Robin" Eminem zmiażdżył całą Masakrę 50 centa), a Get rich or die tryin' (nie ten soundtrack) to całkiem przyjemna jak dla mnie płyta.

Oczywiście "Klucz" HG wymyka się wszelkim klasyfikacjom. To album ponadczasowy. Nasi prawnukowie będą się z niego nabijać. :)

Anonimowy pisze...

"O Eminemie mówiłem w poprzedniej części, jednak sporo rzeczy które wymieniłeś nie znam, muszę to jak najszybciej nadrobić."

Poprawiam, bo dziwnie napisałem. Nie chodziło mi, że Eminema mam nadrobić tylko inne albumy, które wymieniłeś.

Modified by Blogger Tutorial

Czarny Czy Biały? ©Template Nice Blue. Modified by Indian Monsters. Original created by http://ourblogtemplates.com

TOP