wtorek, 28 października 2008

Jak ona pięknie śpiewa...

Na wstępie, osobom, którym po przeczytaniu tytułu, w myślach pojawiła się Kaja Paschalska od razu powiem, że nie chodzi o nią. (swoją drogą pozdrawiam serdecznie, bo to moja wiecznie smutna koleżanka z liceum)
Temat, który mam zamiar dotknąć jest bardziej ogólny. Kobiece wokale.
Jedni ich nienawidzą (vide 12 lat, bluza JP i przekonanie że dzieci przynosi bocian), inni nie widzą bez nich muzyki (miłośnicy płaczliwych piosenek o złamanym serduszku aka pękniętej gumie). No i oczywiście, jak zawsze jest jeszcze forma pośrednia.
Sam osobiście bardzo lubię kobiecy głos czy to stricte rapowy czy bardziej śpiewany. Nawet duety z raperami, które większość środowiska podpisuje jako hiphopolo (hiphopcountry?). Jeżeli coś jest dobre, to czemu to besztać?
I tutaj mała dygresja od „czarnej muzyki”....
Jestem świeżo po przesłuchaniu nowej płyty Marii Peszek. Nie chcę recenzować tej płyty, ale parę słów muszę napisać. Albo ja nie rozumiem takiej muzyki, albo ta płyta jest po prostu słaba.

darmowy hosting obrazków


Zachęcony wywiadem ww. artystki z Moniką Olejnik, sprawdziłem to „dzieło”, licząc na naprawdę dobra muzykę, tym bardziej że album ten został dość mocno „zjechany” na ramach Naszego Dziennika, co jest oczywistą rekomendacją. Zawiodłem się niemiłosiernie. Nie rzucałbym tutaj „grafomaniami” jak dziennikarze ND, ale Erykah Badu to to nie jest.
Rozumiem, że zamysłem artystki było poruszenie tabu jakim seksualizm i szeroko rozumiana erotyka. No cóż, wyszło jak wyszło. Główne uczucie jakie miałem po przesłuchaniu płyty to pewien niesmak. Jeżeli to mają być teksty, które wg pani Marii można mruczeć do ucha w łóżku to ja już wolę, żeby kobieta milczała. Płyta miała być przełomowa, a wg mnie jest nijaka i niczym się nie wyróżniająca. Być może dla osób, które słuchają wyłącznie Eski czy RMF 24/7 jest to pewna pikanteria, ale raczej nie dla ludzi znających choćby XIII Księgę Pana Tadeusza. Całokształt tej płyty dopełnia fakt, że pani Maria podobno pisała teksty ponad rok, dzień w dzień.....niespełna 20 piosenek. Na litość boską, gdyby Eldo, Tede czy Te Tris powiedzieli w którymś wywiadzie że przygotowywali jedną płytę ponad rok to chyba byłby ich koniec. Zresztą zacytuję tutaj Jerzego Bralczyka „być może tak (spontanicznie) tworzy się najlepsza poezja”.
Całość doprawia muzyka, która co najwyżej usypia, a nie wprowadza nastrój.
Sam się sobie dziwię, że ta płyta mnie nie porwała, bo śpiewana poezja w wykonaniu Anny Marii Jopek czy nawet Michała Żebrowskiego mi się podobała. Marię Peszek przekreślam.
Nadal płytą numer jeden w Polsce na romantyczne albo „romantyczne” wieczory zostaje Larifari i niesamowity głos Pauliny Kujawskiej. Pomijając świetne utwory z Pezetem i Kretem, jest „Pozostaw”, który w moim mniemaniu jest poza zasięgiem większości polskich gwiazd i gwiazdek.

darmowy hosting obrazków


Szkoda, że płyta ta była tak słabo wypromowana i to w okresie kiedy, prawie każdy Polak łykał utwory zachowane w stylistyce R&B/Rap. Szkoda.
Wracając jeszcze do nieszczęsnej Marii Peszek, zdecydowanie bardziej polecam nową (tzn. nową jak nową) płytę Ani Dąbrowskiej „W spodniach, czy w sukience”. Będąc na pannie zdecydowanie lepiej słyszeć delikatny wokal niż „sonet do napletka”....

darmowy hosting obrazków


Jednak nie zawsze jest tak różowo, że każdy się zachwyca kobiecym śpiewem. Chyba najlepiej odczuł to Mezo, który za duet z Kasią Wilk (zresztą bardzo dobrą wokalistką) przekreślił się do końca jeżeli chodzi o rap. Chciał być jak Common, a skończył jak Nelly, szkoda bo "Mezokracja" to wbrew powszechnej opinii dobra płyta i co oczywiste najlepsza w dorobku Meza. Dalej równia pochyła.
O Eryce Badu pisać nie będę, bo ile ona znaczy dla współczesnej muzyki wie każdy, albo przynajmniej powinien wiedzieć.
Chciałbym natomiast poruszyć wątek Stacy Epps. Większość osób powinna ją kojarzyć z ostatniego Hip Hop Kemp czy nawet bardziej z Madvillain (kawałek „Eye”).
W tym roku nagrała ona nową płytę - „The Awakening”i takimi utworami jak „Addicted” czy „Floatin” zniszczyła wszystko co słyszałem z kobiecego „„rapu”” w tym roku, a pewnie i kilku lat wstecz.



darmowy hosting obrazków

Podejrzewam, że to jeszcze nie koniec i Stacy oprócz urody zaprezentuje niejednokrotnie dobrą muzykę (po prostu).

Celowo pominąłem Lilu(a właściwie zostawiłem ją na koniec), gdyż nie wybaczę jej debiutu. Liczyłem na album, który będę katował non stop przez kilka miesięcy, a podkładami od Reno i niektórymi featuringami jak np. Rahima czy Finkera zniszczyła wszystko. 2 dobre kawałki nie ratują tej płyty.
I jeszcze abstrahując od solowych wokalistek, może teraz, gdy już nawet Viva nie gra rapu, więcej raperów w Polsce zacznie zapraszać kobiety na tracki. Dziwne że Talib Kweli może mieć co najmniej 5 kobiet na jednej płycie, Lupe Fiasco też i nie są posądzeni o komercję, a nad Wisłą najmniejszy sampel z nawet Haliny Frąckowiak byłby natychmiast zakatowany (albo zaCUTowany). Dystansu trochę....

PS. Jeżeli ktokolwiek odniósł wrażenie, że wartościuję artystki ze względu na urodę to jest to dobre wrażenie ;)

niedziela, 26 października 2008

Mezo, Mezo!!

Ktoś jeszcze pamięta tego Mezo? :)



Przypomniała mi się angdota jedna związana z Mezosławem. Na tym klipie w pierwszym rzędzie machał łapami mój znajomy z gimnazjum - tak zawsze osłuchany w undergroundzie i w ogóle. Zawsze powtarzał że jak Mezo wyda legala to zmiecie wszystko. Spotkałem go kilka lat temu i chcąc znaleźć wspólny temat zapytałem go o Mezo i co teraz o nim myśli. "Spierdalaj z Mezo. To zawsze był śmieć hiphopolowy". :)

W tym roku nową płytę wydało Time Machine. Może już nie taka petrda jak debiut ale kilka kawałków wbija w podłogę. for example:




Tak rzucając okiem na playlistę widzę jeszcze Johnson & Jonson czyli Blu & Mainframe. Jak kilkanaście dni temu pisałem - Blu już niedługo zmiecie wszystko :) no może trochę przesadzam, ale nie kojarzę drugiego kota z takim potencjałem. Ta płyta jest ina niż album z Exile ale to nie znaczy że gorsza "Mama Always Told Me", "Wow" czy poniższy Hidden track to wałki które katuję non-stop. Polecam Johnson & Jonson

piątek, 17 października 2008

Chase the dark clouds away

Zimno, mokro, brzydko, zimno, ponuro, deszcz, zimno, jesień....
Choćby nie wiem co, ale nikomu nie uwierzę że lubi tę porę roku - bajki o spacerach do parku, tańcu w liściach itp. Bzdura, jest paskudnie, koniec kropka.
Ale nawet w takiej atmosferze można znaleźć kilka pozytywnych aspektów :)

1) Prawie dokładnie rok nie musimy odglądać Andrew i Romana w parlamencie. Nie ma już "bredgensów", paskowanych krawatów i setnego odcinka "Frankensteina" z tym ze straszącego głupotą.

2) Ale nadal mamy youtube i TVN24 :) kto tęskni może sięgnąć do wiekopomnych wystąpień ex-premierów.


3) Mamy dobrą muzykę :) Lilu dała ciała z deczka, ale wielkimi krokami zbliżają się premiery płyt Te Trisa, Jimsona, Afro Kolektywu czy Racy. W US Talib Kweli x 3 (Reflaction Eternal, projekt z Res i solo), Common, Evidence - na wszystkie czekam z niecierpliwością.

4) Lost! Od czasów Drużyny A żaden serial mnie tak nie wkręcił! I chyba nigdy nie miałem ochoty w takim stopniu dowalić komuś zza ekranu jak Sawyer'owi :p

5) Lody waniliowe z winogonami i orzechami włoskimi wyglądają świetnie :)

6) Nadchodzi Football Manager 2009 - już po zapowiedzi wiem że będę znowu zarywał noce jak kilka lat temu! To bedzie hit

7) Bohaterki "Jeansów" z płyty Lilu w końcu ubierają się na cebulkę i nie trzeba oglądać ich...walorów ;)

8) Bohaterki "Miami" Willa Smitha czasami nie ubierają się na cebulkę :) (szowinizm, wiem)

9) Już za...5 miesięcy wiosna!

10) Za 8 lato!

11) W między czasie: święta, sylwester, robienie ludzików z kasztanów i dokarmianie wiewiórek w parku żeby miały zapas na zimę :)

Pewnie jest tego więcej. Szukajcie a znajdziecie :)



Peace

Modified by Blogger Tutorial

Czarny Czy Biały? ©Template Nice Blue. Modified by Indian Monsters. Original created by http://ourblogtemplates.com

TOP