środa, 14 października 2009

Wiesz jaki to gość - "zapomnij o dentyście"

Rap jest jak puszka brzoskwiń. Nawet gdy się odwrócisz plecami do reszty owocowych kompanów i tak będziesz czuł ich owocowy odór i ścisk na mięsistych brzoskwiniowych plecach.
Stanowczo postanowiłem sobie kilka dni temu, że nie będę dotykał w najbliższych miesiącach nic co ma w nazwie "Tede" lub "Peja". Dupa z planów.

Coś tam już pisałem o tym beefie, ale ostatni dni przyniosły kolejne wydarzenia więc dodaję postscriptum.

Dissy Tedzika jak pisałem, na kolana mnie nie rzuciły. Jedynie fajne cuty z "Misia" nadały im nieco blasku. Kilka dni później mieliśmy odpowiedź Peji z wcale nie gorszymi "żarcikami". Tendencyjność ze mnie kipi w stosunku do wszystkiego co wydaje Peja, co wydał i co wyda więc mówię, że "chujowe" i do widzenia. Zdania nie zmienię dopóki gamoń nie przeprosi całego środowiska za incydent w Zielonej G. I niewiele mnie obchodzi, że ktoś mnie posądzi o mieszanie dwóch kwestii, bo ja akurat czuję duży opór w słuchaniu idiotów, którym nawet ręki bym nie podał, a najprawdopodobniej zapoznał ich z gruntem.
Pisałem przy okazji recenzji "Dwuznacznie" o odpowiedzialności Teta za swój rap. I czy w tym przypadku z Zielonej Góry nie chodzi o to samo? O zwykłą odpowiedzialność przed tysiącami fanów, najczęściej tępych fanów. Nie wiem jak można być tak ograniczonym, żeby nie przewidzieć konsekwencji wykrzykiwania do mikrofonu idiotyzmów typu "wszystko na mój koszt".
Jeszcze bardziej kretyńskie jest tłumaczenie tego hejtingiem. Od spraw porządkowych na koncertach są ochroniarze, a nie wszechwładny król rapu i królowa w jednej osobie - Rysiu. Widocznie szanowny pan Peja tego nie rozumie.

Jedyna świetna rzecz w tym całym zamieszaniu to wywiad jakiego udzielił Tede dla CGM. Naprawdę niewiele jest przyzwoitych wywiadów z polskimi raperami gdzie odpowiadający na pytania ma coś sensownego do powiedzenia. Tutaj mamy prawie pół godziny konkretów - moim skromnym zdaniem warte więcej, niż dwie poprzednie solowe płyty Tedzika (wyłączając WFD i Note2, bo jej nadal nie słyszałem).
Określenia dla fanów Rysia, tony argumentów i celnych komentarzy do zachowania Peji. Kto jeszcze jakimś cudem nie oglądał to polecam.
Oto cały wywiad
Peja-idiota odpowiedział dissami. Po raz kolejny tak żenującymi jak on sam. I na tym jego kwestię zamykam. Więcej ksywka Peja na tym blogu się nie ukaże. Mogę dać to na piśmie.

Jak każdy beef tak i ten przyciąga masy spragnionych adrenaliny chłopców. Tak wiec komentarze na YT nie za bardzo mnie dziwią. Albo przynajmniej większość, bo gdy sprawdzam profile autorów najbardziej prostackich i idiotycznych komentów i widzę wiek 30 lat albo co lepiej płeć-kobieta to trochę marszczę czoło, nie powiem.
No ja mam 23 wiosny i jak patrzę na siebie to nie potrafię wyobrazić sobie swojej psychiki za 7 lat, bo wydaje mi się ,że bardziej dojrzeć już się nie da. Oczywiście się mylę ale nie o to chodzi. Zawsze byłem przekonany, że z teksów typu "ty komercyjna świnio, wąchaj jaja" wyrasta się w wieku, dajmy na to, 20 lat max(jeżeli w ogóle kiedykolwiek się do nich "dorasta"). A tutaj mamy bandę dorosłych inaczej, sadzących teksty, na które nie jeden licealista by się skrzywił. Jak już nie raz pisałem - jaki wykonawca - tacy fani.

Następna notka dla odmiany będzie o ptaszka, kwiatkach, pszczółkach itp. A tutaj przedsmak klimatu



One love dla tej piosenki od tylu lat!

11 komentarze:

Anonimowy pisze...

pięknie napisane!
Sprawa jest prosta, Peja przesadził i teraz nie chce przyznać sie do błędu bo to odebrałoby mu fanów. Coś podobnego mówi Tede w tym wywiadzie.

cztery łapy :D czy to nie leciało kiedyś po teleexpressie?

jaca pisze...

wypada się zgodzić, jak mes z blefem - widzę to podobnie.

P pisze...

zima :(

Proks pisze...

Tak po teleexpressie chyba, cociaż to było z 15 lat temu wiec już mogę nie pamiętać dokładnie. Najpierw moda na sukces, teleexpress i później okienko pankracego :) moje wizyty u babci w ferie zimowe toczyły sie tym trybem :p

P, dzięki za uświadomienie, pewnie nikt nie zauważył ;p

P pisze...

chciałam być uprzejma ;(

Proks pisze...

no już nie rycz :p

Anonimowy pisze...

akurat ja nie muszę cenić artysty jako człowieka aby lubić jego muzykę. taki Biggie, jeśli wierzyć jego tekstom, był skurwysynem jakich mało, ale był też wielkim raperem więc potrafił się przyznać do swojego skurwysyństwa i interesująco o nim opowiadać. toteż akurat to dla mnie jest powód by zdyskwalifikować artystę, pomijając oczywiście fakt że Peji daleko do Biggiego.

ogólnie wiadomo, że Peja musi utrzymywać wizerunek mocnego ulicznika, więc powinien był samodzielnie przetrącić gościowi nos. wtedy nic bym do niego miał ; p

/Rafał

Proks pisze...

ja zawsze z innej perspektywy patrzę na wykonawców polskich i z usa bo to dwa inne światy

jakiekolwiek porównania polskiego stylu życia do amerykańskich gett które próbują robić nasi uliczni raperzy są śmieszne. no choćby to uklepane hwdp vs fuck the police. gdyby polska policja choćby w połowie była tak brutalna jak NYPD na początku lat 90 to nikt by po 20 z domu nie wychodził.

dlatego bez problemu słucham snoopa czy biggiego bo to trochę jak z filmem. mimo że ponad dekadę rap dzieli i rządzi w moich kolumnach to nadal jest to jakaś tam odległa kultura
ale jak widzę idiotę (w dodatku bez jakichkolwiek umiejętności) nawołującego do linczu jakiegoś młodszego idioty który ewidentnie szukał kłopotów no to sorry...

Dawid pisze...

"ja zawsze z innej perspektywy patrzę na wykonawców polskich i z usa bo to dwa inne światy"

Oczywistość. Przecież polscy gangsta są mocni jak sklepią w dziesięciu kolesia pod warzywniakiem. W Stanach są inne realia - wiadome. Nasi mogli widzieć broń co najwyżej w muzeum (o ile byli), albo na odpuście.

Anonimowy pisze...

no tak, ale sam fakt, że te skurwysyństwa o których mówią (i które robią) raperzy z USA są dla nas tak bardzo odległe i wydają się totalnie oderwane od rzeczywistości, to wcale ich nie czyni ich mniejszymi skurwysyństwami. gdyby Peja był doskonałym technicznie raperem a do tego przenikliwym i niezwykle błyskotliwym tekściarzem, to pewnie teraz wkurwiłbyś się tak samo, ale jego płyt słuchałbyś i tak.

sam incydent zdecydowanie potępiam. to nawet nie chodzi o to, że chłopak został jakoś szczególnie poszkodowany, tylko że nawoływanie do linczu ze sceny to już takie trochę faszystowskie jest...

Anonim pisze...

No oczywiście, że bym słuchał. Z Mesem pod wieloma kwestiami się nie zgadzam, a go słucham. Polański wiadomo co zrobił, ale filmy oglądam. Peja gdyby był naprawdę dobry, to też bym słuchał i się jarał.

Modified by Blogger Tutorial

Czarny Czy Biały? ©Template Nice Blue. Modified by Indian Monsters. Original created by http://ourblogtemplates.com

TOP