sobota, 8 sierpnia 2009

"Beaty, rymy, życie..." vs "Ego Trip" czyli "poczytaj mi mamo o rapie"



W swojej podróży po rapie, jego historii, znaczeniu i wpływach na społeczeństwo, każdy prędzej czy później natrafi na granicę którą trudno przekroczyć. Ja właśnie na nią natrafiłem.
Chcąc być na bieżąco z obecnymi nowościami z Polski i ze świata, ogarniając jednocześnie golden age oraz oldschool, a jednocześnie poświęcając czas innym ciekawym gatunkom muzycznym trudno się w tym nie pogubić a co dopiero znaleźć czas na kolacje....
Zacząłem więc szukać źródeł wiedzy, które jakoś usystematyzowały by mi informacje w głowie oraz poleciły co ciekawsze płyty. Wikipedia oraz ogólnie internet to ciekawy pomysł, ale problem jest taki że żeby coś znaleźć w wiki trzeba wiedzieć czego się szuka....
Natomiast wszelkie rankingi do których dotarłem obracały się w obrębie 10, 20 ksywek z Biggiem i 2Paciem na czele. To też raczej mało pomocne, jeżeli chce się zgłębić gatunek.
Tak więc sięgnąłem do książek.
"Ego Trip" oraz "Beaty, rymy, życie - Leksykon muzyki muzyki hip-hop" - dwie pozycje, które według wielu najrzetelniej i najbardziej fachowo zgłębiają nowojorski twór lat 70'. Są jeszcze książki Andrzeja Budy, ale te nie tylko wg mnie nie nadają się do niczego więcej, poza prezentacją maturalną.
Tak więc mamy dwie pozycje. Niezmiernie różne, ale do kogo ostatecznie powinny trafić?


"Beaty, rymy, życie - Leksykon myzki Hip-Hop"



Wydany w 2005 roku leksykon pod redakcją Radka Miszczaka (wszyscy powinni kojarzyć nazwisko choćby ze Ślizgu) i Andrzeja Cały (tak samo) to zdecydowanie najbardziej kompletna literatura w języku polskim traktująca o muzyce hip hopowej - tutaj myślę, że mało kto będzie z tym dyskutował. Mając do pomocy takich "hypemanów" jak Tymon Smektała czy Sławomir Jabrzemski (Druh Sławek) musieli stworzyć coś wielkiego. No i stworzyli.
Na pewno pod względem objętości, bo książka ta liczy ponad 600 stron nasyconych prawie wyłącznie rapem. Z tego miejsca (sprzed komputera) chciałem serdecznie pogratulować całemu zespołowi, bo ja z trudnością znajduję wytrwałość, żeby skończyć jedną notkę raz na dwa tygodnie. Respekt jak stąd po Bangladesz.
Nie samą objętością książka żyje, wiec warto się skupić na zawartości.
Na początek przystawka czyli wstęp, podziękowania oraz bardzo przyjemna niespodzianka w postaci krótkiej historii hip hopu autorstwa Druha Sławka. Następnie słownik pojęć - co uważam za genialny pomysł, bo odpowiadanie na pytania, które momentami dostaję na gg czy na youtube typu "Wytłumacz mi, co to jest punchline, trueschool, oldschool" albo "kto śpiewa andergrandowo" powoli mnie wykańczają. Oficjalnie odsyłam do leksykonu.
Ale jedno "ale". Jakież było moje zaskoczenie, gdy pod hasłami sponsorowanymi przez literkę "D" pomiędzy hasłami "DJ", a "Dystrybutor" natknąłem się na zwrot "Drive-by"....Ja wiem, że to był 2005 roku, rok premiery GTA San Andreas i wszyscy mieli świra na punkcie gangsterskiego życia, ala Eazy-E, no ale książce o rapie? Ok, przyjmijmy, że jest to często poruszany wątek, głównie w westcoastowym rapie i termin powinien być wytłumaczony. Przyjmijmy....
Dalej główne danie - encyklopedyczna część leksykonu. Budząca chyba najwięcej kontrowersji, szczególnie wśród osób, które już zgłębiły go szczegółowo. Rzekomo ma masę błędów, no ale ja ich jeszcze nie dostrzegłem, więc nie komentuję. Jedyne co mi się rzuciło w oczy to literówki jak np eden osiem L. Ale nawet średnio ogarnięta małpa zauważy, że skoro hasło jest pod literką J to chodzi o Jeden Osiem L.

A właśnie. Z ta małpą, to może tak nie do końca, bo gdzie nasz kochany szympans szukałby hasła "Mos Def" gdyby "Talib Kweli" był pod K a Warren G pod G? No pewnie pod D, ale znalazł by guzik, bo "Mos Def" jest pod M. Na początku jest wyjaśnienie, że bla bla obowiązuje taki a nie inny rozkład haseł, nie chce mi się tego przepisywać i niby wszystko ok, ale jednak jak się używa przez 5 lat słów Talib Kweli, to ciężko później przyjąć że jest Kweli Talib Greene. Uważam, że taki porządek to błąd, no ale ja tam nigdy encyklopedii nie pisałem.

Po części encyklopedycznej (bardzo wyczerpującej temat) przychodzi czas na deser i to naprawdę pyszny. Wytwórnie, najlepsze płyty w kolejnych latach, podgatunki rapu itd. Coś czego szukałem przez ostatni czas.
Teraz druga książka.

"Ego Trip".





Gdyby przyjąć że "Beaty, rymy..." to oparty na jazzowym brzmieniu trueschoolowy rap o różowych słoniach i króliczkach kicających po łące, to "Ego Trip" to najbardziej wulgarny i wyuzdany crunk z najciemniejszych zakątków południa USA.
Nie znajdziemy tutaj encyklopedycznie ułożonych haseł, raczej szereg, cały pluton rankingów i list typu "10 anty-tanecznych raperów", "10 najważniejszych odniesień do Meksykan" "Skąd wzięli swoje ksywki....Busta Rhymes, ....".
Zresztą w oryginale książka nazywa sie "Ego Trip book of rap lists".
W ten oto sposób tankowana nam jest wiedza, której często nie da żadna płyta, a która daje niewiarygodnego kopa do sprawdzania coraz to kolejnych albumów i artystów.
Trudno nie zauważyć, że książka skupia się głównie na latach 80' i 90', no ale ciężko, żeby się nie skupiała skoro oparta jest na magazynie wydawanym w połowie lat 90', a sama książka w oryginale ukazała się w roku 1999 (polskie wydanie 2004!!! Pięć lat poślizgu!!!!). W związku z tym, Ego Trip może do wielu osób nie trafić w gusta, szczególnie osób które nie dotykają rapu sprzed 2000 roku. Jest tutaj co prawda tabliczka z ocenami obecnych raperów (flow, głos, słownictwo), ale jednak wspomnienia Funkmaster Flexa czy Dr Dre nadają tej książce wyjątkowy posmak lat sprzed komercjalizacji.
To czego można by sie przyczepić to tłumaczenie, które widać, że było wykonane przez osobę spoza środowiska. No i tłumaczenia wersów momentami zmieniające całkowicie kontekst oryginalnej linijki. Nawet sobie gdzie zapisałem jedną taką wpadkę, ale kartkę zgubiłem i muszę na nowo jej szukać. Jak wyłapię to dam w "Płynnych myślach".


A więc wracając do pytania - komu, którą ksiązkę bym polecił?
Uważam ze Leksykon powinni mieć wszyscy, którzy mają ambicję, chociaż trochę poznać tę muzykę. Szczególnie polecam młodszym słuchaczom nierzadko uznającym się za centrum wiedzy, bo gdyby tak przerobili te pozycję to przynajmniej mieli by jakieś podstawy. Wiedzę i tak czerpie się z płyt. No i cena ok. 40 zł jest naprawdę śmieszna jak na tak świetnie wydaną pozycję (twarda okładka, dobry papier itd.)
Ego Trip to typowa pozycja dla zajawkowiczów. Jeżeli miewasz fazy, gdy chcesz znać każdy sampel wykorzystany w rapie, chciałbyś mieć szafę pełna winyli od Last Poets (wyszło to w ogóle na wosku?) po Johnson & Jonson to jest to pozycja dla Ciebie, bo gwarantuje, że podtrzyma te fazy i zamieni w prawdziwa pasję, a raczej w jeszcze prawdziwszą, bo wierzę że pasja jest w większości z nas, nawet jak mamy 12 lat i krzyczymy JP na znikający za zakrętem patrol.
Wiedza nie jest wszystkim, ale skoro został już piąty element wyodrębniony to może warto by go kultywować?

11 komentarze:

Anonimowy pisze...

mam tę encyklopedię budy i nie jest zła jeżeli za dużo nie wymagasz.
chyba się skuszę na leksykon :)

P jak pe pisze...

wydawnictwa ci zapłaaciły za reklamę tych książek? :D

Proks pisze...

tjaaaa, dostaję 5 ojro za każde dobre słowo o jakiejś płycie/książce/kawałku :p za 5 recenzji będę śmigał cadillaciem ;]

P pisze...

wiedziałam! stawiasz mojito!

Anonimowy pisze...

encyklopedia budy ssssssssssie

Anonimowy pisze...

Encyklopedia hip-hopu Budy traktuje hip-hop jak kulturę Afroamerykanów, dlatego jest lepsza od Leksykonu pod każdym wględem. A jeszcza bardziej polecam książkę Historia kultury hip-hop w Polsce bo jest napisana od podstaw, bez kopiowania z internetu

Anonimowy pisze...

To pisałem ja - Andrzej Buda! Zapraszam na mój blog http://andrzejbuda.blog.onet.pl/

Uważam, że moje najlepsze teksty tam to recenzje płyt Łony - http://andrzejbuda.blog.onet.pl/2,ID246341612,index.html

U Mardi Gras zabrakło mi buntu i odrobinę prawicowego podejścia http://andrzejbuda.blog.onet.pl/Mardi-Gras-Podaj-dalej,2,ID377037662,DA2009-05-12,n

Ogólnie jestem zajebistym dziennikarzem, chodzę na marsze prawicowe i wszyscy mnie uwielbiają, tylko boją się o tym mówić głośno!

A Cała to lewak, Miszczak pewnie pedał i oni na pewno nie znają się na hiphopiku tak dobrze jak ja! Ja jestem prawdziwym murzynem, wiem, jak się rodziła tamta kultura i nie korzystam z internetu pisząc moje dzieła, bo wszystko sam wiem najlepiej. I nieprawda, że pisałem, że Pete Rock to mało znaczący producent, a Beastie Boys to grupa jednego przeboju. To był Duhh, moje alter ego, które ujawnia się po tym, jak mój kochany Farfałek pobawi się trochę paluszkami wiecie gdzie.

No - emanko chłopaki!

Proks pisze...

a mówią że to ja jestem chamski :)

Dawid pisze...

Heh. Ja bym powiedział, że Leksykon wydała na dodatek jakaś Żydokomuna, ale nie jestem pewien do końca. Zresztą, ich promowały postacie związane z PO, więc są mało warte.

Proks pisze...

word, word. a mi sie obiło o uszy że sam Michnik maczał palce w wydaniu tego leksykonu i brak loga GW na okładce to tylko wina drukarnii. Aaaaa no i Leksykon nakłaniał do głosowania na Obamę, tego nie można pominąć!

Anonimowy pisze...

Tak, pewnie tak jest

Modified by Blogger Tutorial

Czarny Czy Biały? ©Template Nice Blue. Modified by Indian Monsters. Original created by http://ourblogtemplates.com

TOP