niedziela, 2 listopada 2008

Hip Hopowa Polityka i Polityczny Hip Hop

To już prawie 40 lat, odkąd Dj Kool Herc zaszczepił na Bronxie kulturę, która w następnych latach miała urosnąć do stopnia, którego nawet jej ojciec sobie nie wyobrażał. Kulturę, która dała pełną ekspresji sztukę uwzględniająca: muzykę, słowo, taniec oraz graffiti. Jednak jej rozmiar to nic w porównaniu z wpływem jaki miała i nadal ma na współczesny świat.

Pisząc o polityce i hip hopie dobrze jest zacząć od zdefiniowania obydwu pojęć.
Polityka, wbrew pozorom, to nie tylko to co można obejrzeć w Faktach TVNu. Polityką jest każde działanie mające na celu wpływ na coś, na kogoś lub na jakiś stan rzeczy. Inna definicja mówi, że jest to walka o zdobycie oraz utrzymanie władzy. W tym tekście jednak pojęcie polityki będzie się odnosiło raczej do tej pierwszej definicji, która jest bardziej ogólna.
Hip Hop. Najprostsze definicje są najlepsze, tak więc hip hop to kultura czy jak kto woli subkultura afroamerykańska, której początki sięgają lat 70.

Jak każda subkultura hip hop ma z natury swej rzeczy określony stosunek do polityki oraz - szerzej - życia społecznego. Tak jak punk rock, kultura hip hopowa nazywana jest nazywana kulturą buntowniczą, jednak nie można tych dwóch zjawisk zestawiać w jednym szeregu. O ile punk rock z zasady nie uznaje jakiejkolwiek władzy i zasad (albo przynajmniej takie ma fundamenty) o tyle hip hop od początku był nastawiony na „zmiany”. Skąd ta różnica? Żeby to wyjaśnić należy spojrzeć na sytuację społeczną „Czarnej Ameryki”.

Mimo, że minęło 100 lat od wojny secesyjnej, która w teorii zniosła niewolnictwo, w połowie XX wieku w Stanach Zjednoczonych nadal istniało zjawisko segregacji rasowej. Nawet pełne przyznanie w 1964 roku praw obywatelskich czarnej ludności, nie rozwiązało do końca tej sprawy. Nadal czarny mieszkaniec Ameryki był niżej w porównaniu do białych obywateli. Żeby zobrazować sytuację spójrzmy na statystyki:
- 80% czarnej ludności żyło w miastach w, najprościej ujmując, gettach
- 90% stanowiło klasę robotniczą
- stopa bezrobocia – dwa razy wyższa niż wśród białych
- średni dochód czarnych stanowił połowę dochodu białych (mowa o klasie średniej)
- połowa czarnych rodzin to rodziny niepełne
- ponad połowa dzieci rodziła się w niezalegalizowanych związkach
- 70% czarnych dziewczyn traciło dziewictwo przed 15. rokiem życia
- połowę więźniów stanowili czarni (przy czym stanowili zaledwie 13 % ludności Stanów)
- stopień umieralności na AIDS był prawie 20 razy wyższy wśród czarnych niż wśród białych mieszkańców USA
- zabójstwo było GŁÓWNĄ przyczyna śmierci czarnych mężczyzn przed 35. rokiem życia!


Większość tych współczynników utrzymuje się do dzisiaj.



W takich warunkach jest potrzebna osoba, bądź osoby, które będą potrafiły natknąć uciskaną i zacofaną grupę społeczną. Takim człowiekiem był choćby Malcolm X.



Malcolm Little (nazwisko odrzucił jako dowód odrzucenie supremacji białych) wychowany w duchu czarnego nacjonalizmu (nurtu uważającego czarny naród za uciskany, nawołujący do niepodległości), mający za sobą przeszłość kryminalną, był jednym z najbardziej wpływowych członków Narodu Islamu – organizacji mającej na celu utworzenie państwa dla Czarnych, gdyż jak sami uważali, nie mogą żyć z potomkami właścicieli niewolników. Po przyłączeniu się Malcolma X do Czarnych Muzułmanów, ruch ten bardzo się rozbudował, zdobywał nowych członków, organizował akcje społeczne oraz wielokrotnie udało mu się wymusić swoje żądania na władzach federalnych. Jednak rosnące znaczenie Malcolma X zostało zauważone przez FBI, które prowokacjami doprowadziło w końcu do opuszczenia czarnego ruchu muzułmańskiego przez Malcolma.
Po tym wydarzeniu, nawiązał on szerokie kontakty na całym świecie. Wystarczy wspomnieć Che Guevarę czy Ben Belle (pierwszego prezydenta Algierii). Odciął się także od poglądów Narodu islamu, w tym od tego że biała rasa jest od zawsze wrogiem rasy czarnej. Brał udział w posiedzeniach ONZ, trybunału w Hadze czy ONA (Organizacja Narodów Afryki). Bacznie obserwował dekolonizację, która dokonywała się w Afryce jak i na całym świecie. Nie była to wyłącznie bierna obserwacja – planował choćby wsparcie militarne dla powstańców z Afryki.

Malcolm X zginął w 1965 roku. Wg ówczesnych informacji był to zamach zorganizowany przez Narodowy Islam, jednak śledztwo prowadzone od tamtego czasu dowodzi, że najbardziej prawdopodobny był zamach inspirowany przez służby specjalne w tym FBI, które już od jakiegoś czasu planowało podobną akcję dla stłumienia wyzwoleńczych zapędów nie tylko „Czarnej Ameryki”, ale także państw Ameryki Łacińskiej.

Nie trzeba tłumaczyć, jak znacząca była to wtedy strata dla czarnej rewolucji. Jednak tragiczna śmierć Malcolma, w dłuższej perspektywie okazała się zupełnym przeciwieństwem tego, czego chciały służby państwowe.

Jeżeli by szukać korzeni rapu politycznego, nie można pominąć roku 1970. Wtedy to Jalal Mansur Nuriddin, Abiodun Oyewole i Umar Bin Hassan tworzą grupę Last Poets i nagrywają płytę, która stała się inspiracją dla takich artystów jak Public Enemy (na czele z Chuck'iem D) czy KRS-ONE. Jednocześnie, płyta ta była hołdem dla działalności Malcolma X. Był to jeden z przełomów, pokazanie getta od drugiej strony barykady, wyraźny sprzeciw grupy młodych wykształconych afro-amerykanów wobec władzy państwowej oraz uciskowi społecznemu.

Od tamtego momentu rap rósł w siłę, z gett przeniósł się do radia i telewizji. Stał się najbardziej bezpośrednim kanałem między Czarną Ameryką a resztą USA. Tak jak jazz czy blues stał się znakiem rozpoznawalnym, sygnaturą grupy która nadal mimo Karty Praw i Konstytucji była uciskana oraz stawiana niżej niż choćby amerykanie o azjatyckich korzeniach nie mówiąc już o białych obywatelach.
Wraz z komercjalizacją (w pełnym tego słowa znaczeniu) rosła radykalizacja rapu. Przełom nastąpił w 1987 roku, kiedy to zadebiutowali Public Enemy. „Yo! Bum Rush The Show” był początkiem rewolucji, „It Takes A Nation of Millions To Hold Us Back” - wydane rok później na dobre zmienił rap tak pod względem artystycznym jak i społecznym. Chuck D i Flavor Flav zapowiadali rewolucję, która na dobre zmieni porządki na świecie. „Revolution is coming”.
Grupa stała się do tego stopnia popularna, że na koncert we Francji, gdzie żyje duża grupa Czarnych, przygotowywały się tysiące osób a także...dziesiątki dziennikarzy, których celem było zdyskredytowanie rewolucjonistów ze Stanów.
Zespołowi z Nowego Jorku zarzucano paramilitarny charakter, to że występowali w wojskowych mundurach oraz, że podczas koncertów mają u boku uzbrojonych kompanów. Krytyka dotknęła także samego Chucka D który był oskarżany o nadrabianie talentu muzycznego przez chwytliwe hasła typu „Fight the Power”. Jednak każda krytyka dodatkowo wzmacniała, nie tylko Public Enemy, ale także cały rap.



Dodatkowym powodem dla którego rap Public Enemy zaczął docierać do szerszego grona, to nowe podejście do czarnego nacjonalizmu oraz jego zredefiniowanie oraz dostosowanie do nowych warunków. Do końca lat 80 czarny nacjonalizm kojarzony był z „rasizmem na odwrót” z czym nie zgadzał się Chuck D. Często podkreślał, że kolor skóry to wymysł jednych ludzi dla kontroli drugich. Nie ma 100-procentowo Białych i Czarnych.
Na koncerty PE przychodziła młodzież czarna, biała, azjatycka czy arabska. To w znacznej mierze Chuck D z zespołem uświadomili Stanom Zjednoczonym, nastolatkom z bogatszych dzielnic, jak wygląda życie w getcie, z jakimi problemami na co dzień muszą sobie radzić ich rówieśnicy z tego tylko powodu że mają inny odcień skóry. Ubóstwo, narkomania, bezrobocie, sutenerstwo, przemoc, alkoholizm, ucisk aparatu przymusu – to wszystko zadziałało na wyobraźnię USA i przygotowało naród do rewolucji. „Są momenty kiedy wszyscy jesteśmy czarni” - ten moment nadchodził.

Prawie na równi z drugim albumem Public Enemy, druga płytę wydało także Boogie Down Productions czyli pierwotnie KRS-One, D-Nice, oraz DJ Scott La Rock. Już sam tytuł („By All Means Necessary”) oraz okładka płyty mówiła do czyich poglądów odwołuję się BDP. Na pierwszym planie przedstawiony jest młody KRS-One z uzi w ręku. To co często jest zapominane i odczytywane jako bezsensowna agresja jest w rzeczywistości imitacją zdjęcia Malcolma X, który w ten sposób próbował nastraszyć potencjalnych zamachowców.

darmowy hosting obrazków

darmowy hosting obrazków


Sam debiut BDP zrodził niemałe kontrowersje. KRS-ONE w bezceremonialny sposób opisał życie w gangu ulicznym, agresję oraz handel narkotykami.
Kilka miesięcy po wydaniu „Criminal Minded” zastrzelony został Scott La Rock, co o 180 stopni zmieniło podejście KRS-ONE'a do rapu. Jak niejednokrotnie powtarzał, śmierć Scotta pozwoliła mu otworzyć oczy i zauważył jak dużą bierze na siebie odpowiedzialność, nie tylko za czyny, ale także za słowa. To od tamtego momentu jest znany jako „The Teacher” - człowiek który od handlu ciężkimi narkotykami stał się wykładowcą na uniwersytetach.

To co zaczęło się na wschodzie, miało swoje duże reperkusje na zachodzie USA, zwłaszcza w Los Angeles. Jest to największa metropolia na tej części Pacyfiku, podobnie jak w Nowym Jorku istnieją tam getta i podobnie jak w Nowym Jorku czarna ludność była traktowana jak „persona non grata”. To tam na dobre narodziła się subkultura gangowa, która swój szczyt osiągnęła w latach 80.

Crips i Bloods – dwa najsłynniejsze gangi w historii świata przez kilka lat toczyły krwawą wojnę, werbując non stop nowych członków nawet wśród najmłodszych. To ta wojna była bezpośrednią przyczyną, a raczej pretekstem, do zwiększenia represji w stosunku do Czarnych. Gdy w 1987 roku jeden z członków gangu postrzelił śmiertelnie mieszkankę jednej z bogatych dzielnic LA, LAPD (Los Angeles Police Department) rozpoczęło szerokie śledztwo której wynikiem był wniosek w Kongresie pozwalający na „skuteczniejszą walkę z przestępczością gangową”. Nienauczeni doświadczeniem politycy popełnili kolejny błąd, za który już niedługo mieli srogo zapłacić.
Narosła agresja do policji, która mając do dyspozycji prawie nieograniczoną władzę w gettach korzystała z tego obficie.
Kulminacyjnym punktem tej całej sytuacji była płyta „Straight Outta Compton” grupy N.W.A. Jedna z najbardziej bezkompromisowych w historii, przesycona agresją, ukazująca frustrację czarnej młodzieży Los Angeles. Nie było tutaj miejsca na ideologie. To co charakteryzowało rap N.W.A to agresja i nienawiść do policji. Od tej pory to nie Public Enemy było wrogiem numer 1, zostało nim N.W.A.

darmowy hosting obrazków


Władze coraz bardziej obawiały się gangów, tym bardziej że pojawił się dodatkowy powód – gangi zaczęły się jednoczyć. Istniało ryzyko odbudowania struktur Czarnych Panter (radykalnej afrocentrycznej organizacji rozbitej na początku lat 70) co zdecydowanie nie było na rękę rządzącym. Jednak na początku lat 90 było już za późno na reakcję – spełniło się przesłanie Public Enemy – ktoś popełnił błąd, który przelał czarę goryczy – zaczynała się rewolucja.



Rok 1992, Los Angeles. Na ławie oskarżonych stają policjanci oskarżeni o bestialskie znęcanie się nad czarnym kierowca ciężarówki - Rodneyem Kingiem. Całe zdarzenie zostało nagrane amatorską kamera wideo i opublikowane we wszystkich dziennikach. W ławie przysięgłych zasiadają biali resiści. Wyrok mógł być tylko jeden.
Jak powiedział Ice-T: :
„Głosować? Mówi nam się, że to właśnie powinniśmy robić. Przychodzi taka chwila, gdy ludzie muszą powiedzieć nie i wyjść na ulice po to, żeby wyciągnąć konsekwencje - czy to spalić dzielnicę, czy odpowiedniej osobie wpakować kulę w łeb. Ktoś musi wiedzieć, że z niesprawiedliwości zostaną wyciągnięte konsekwencje. Nasz rząd organizuje zamachy stanu i wywołuje zaburzenia w słabszych krajach. CIA robi to cały czas. Gdy jest problem z jakimś rządem, nasz rząd wyciąga zaraz konsekwencje, które z reguły są śmiercionośne. Ciągle mówimy ludziom z Zatoki Perskiej, że jeśli nie zrobią tego, co im każemy, to wyciągniemy konsekwencje: zbombardujemy ich. Tak działa nasz rząd. Większość problemów załatwia przy pomocy morderstwa. Więc nadeszła chwila, gdy ludzie doszli do wniosku, że nie ma sprawiedliwości. Mówi się, że mieli po prostu ochotę na rozruchy. Gdyby tak było rzeczywiście, to dlaczego rozruchy nie wybuchły w chwili, gdy pokazano kasetę wideo? Przecież to, co na niej zobaczyliśmy, wystarczało, żeby wyjść na ulice i mieć ochotę kogoś zabić. Jednakże ludzie czekali, bo jeszcze mieli nadzieję, że sprawiedliwości stanie się zadość”

Sprawiedliwości nie stało się zadość. Policjanci zostali uniewinnieni.
Jak pisze Mike Davies, w powstaniu brało udział ponad ćwierć miliona ludzi. Czarnych, Latynosów i Białych. Spełniało się proroctwo Malcolma X i Public Enemy. Los Angeles stanęło w płomieniach. Plądrowano i podpalano sklepy, oszczędzano tylko domy oraz miejsca kultu. Wtedy także doszło do zjednoczenia w walce Bloods oraz Crips – to był jeden z głównych powodów początkowego braku reakcji aparatu represji. Uzbrojeni po zęby w broń maszynową członkowie gangów działali pobudzająco na wyobraźnię oficerów LAPD oraz FBI.

Całe powstanie odbiło się dość szerokim echem na całym świecie. W ten oto sposób spełnił się jeden z celów politycznego rapu – nagłośnienie prześladowania Czarnych. To co do niedawna można było usłyszeć tylko na płytach, zostało upublicznione za pomocą telewizji, choćby CNN, a nie jak wcześniej tylko Black CNN jak często nazywano rap. Ale co najważniejsze – to radykalny rap zapowiedział rozruchy w Los Angeles, to on zaszczepił to ziarno z jednej strony nadziei, a z drugiej niepewności o to czy obecny stan jest normalny i czy trzeba się z nim godzić. To on przyciągnął uwagę, także białej ludności, na problem segregacji rasowej i społecznej w kraju, który określa się mianem najbardziej demokratycznego.

Jednak jak wszystko, tak i rap ma swoje porażki. Do tych politycznych należy na pewno zaliczyć akcję „Vote or Die” której główna twarzą był P. Diddy. Akcja, która miała zachęcić szczególnie młodych amerykanów do udziału w wyborach w 2004 roku, okazała się totalna klapą. Żeby lepiej zobrazować ten fakt wystarczy wspomnieć, że w charakterystycznej koszulce pokazywał się choćby 50 Cent a nie zarejestrował się nawet w swoim okręgu wyborczym (w Stanach jest taki przepis – rejestracja przed wszystkimi wyborami).

darmowy hosting obrazków


W tym roku ma być inaczej. Po raz pierwszy realną szansę na zwycięstwo ma afro-amerykanin Barack Obama, który wygrał wyścig o partyjną nominację w Partii Demokratów z Hilary Clinton – faworyzowaną już w 2004 roku. Odsuwając na bok zmęczenie Republikanami wśród Amerykanów, popkulturalną otoczkę kampanii Obamy oraz miliony wydawane na spoty reklamowe, można po raz pierwszy zauważyć jasne, zdecydowane poparcie dla kandydata na prezydenta ze strony społeczności rapowej.
Nie chodzi nawet o wywiady jak ten Taliba Kweli, w którym powiedział, że po raz pierwszy popiera jakiegoś polityka. NAS nagrywa numer „Black President”, powstaje mixtape „Yes, We Can” oraz „Hip Hop for Change”. Nie próżnuje także Ludacris, który nie popisał się, zupełnie jak 50 Cent, przy akcji „Vote or Die”. Sam Obama stwierdza że lubi rap, ale nie zgadza się na często zawarty tam seksizm oraz wulgarność.

darmowy hosting obrazków


Trzeba być naprawdę nieziemskim optymistą, żeby wierzyć że Czarni popierają Obamę tylko z powodów programu politycznego. Po latach ucisku jest szansa że ucieleśniona zostanie wiara czarnych obywateli, że sen Lutera Kinga stanie będzie czymś więcej niż zapiskiem z jakiejś konferencji i że Malcolm X, którego ideologia była podstawą nagłośnienia sprawy segregacji rasowej po raz kolejny dołoży cegiełkę w celu zamknięcia etapu jakim jest rasizm na świecie. Nawet jeżeli nam tutaj w Polsce wydaje się że Czarna Ameryka wierzy w coś nierealnego, że czarny prezydent nic nie zmieni, to nie wolno krytykować ludzkiej wiary, bo my także mieliśmy swoje 100 lat gdy była tylko wiara i nic więcej – wydaje mi się że niewiele różni te dwie sytuacje. Bo czy to biała czy czarna skóra, krew mamy tak samo czerwoną – warto o tym pamiętać. Tak jak o tym ile dla obrazu współczesnego świata znaczy ten jeden mały element z czterech.



Odsyłam do książki "Między Malcolmem X a subkulturą gangową" na której głównie się opierałem pisząc ten tekst.

2 komentarze:

Anonimowy pisze...

dużej się nie dało? :) koniec mi się bardzo podoba. ja tam mało sie dowiedziałam ale to pewnie głównie dlatego bo wcześniej czytałam 'miedzy malcolm...'. tak czy inaczej niektórym by się przydała taka lektura. pozdrawiam :)

Anonimowy pisze...

A ja się dowiedziałem wielu rzeczy z tego tekstu. Dobrze i jasno opisane. Niestety typowych polskich "hip-hopowcuf" wystraszy sama ilość tekstu. Bardzo dobry, tekst, mnóstwo bardzo ciekawych informacji. I niektórzy w końcu może sobie wbiją do głów, że polskie "hwdp" nie ma większego sensu, w przeciwieństwie do "Fuck tha Police" N.W.A., niektórzy z nas niepotrzebnie robią z siebie (tak zwanych :)) murzynów, którzy są w polsce gnębieni i nie mają nic do powiedzenia. Skopiowali u nas w rapie co się dało z USA, a tylko, że w USA już dawno wszystko ewoluowało, a u nas dalej jesteśmy w epoce głupoty. Stwierdzenie "Sto lat za murzynami" naprwdę w naszym kraju ma sens, prawda?

Modified by Blogger Tutorial

Czarny Czy Biały? ©Template Nice Blue. Modified by Indian Monsters. Original created by http://ourblogtemplates.com

TOP